Mała Liga XC to pierwszy cykl wyścigów który pochłonął mnie do reszty i nie odbywał się w górach. Kiedyś nie wyobrażałem sobie startów w okolicach Warszawy - no bo co Mazowsze może mieć wspólnego z MTB?
Myliłem się.
Okazało się, że dobrze wytyczona runda, mocni zawodnicy i ogromne serce, jakie organizatorzy wkładają w organizację cyklu, przenoszą nas do świata znanego z formuły olimpijskiej wyścigów cross country.
Już od rana poszczególne kategorie toczą zażartą walkę o palmę zwycięstwa, są wielkie porażki i spektakularne wygrane, wszystko w akompaniamencie wrzawy kibiców. Powoli zbliża się godzina mojego startu, rozpoczynam przygotowania, dobrze znana rozgrzewka, zapoznanie z trasą, kilka skoków na głównych dropach, pozdrawiamy znajomych i ustawiamy się na starcie…
Sędzia wywołuje zawodników na linię startu, krótkie instrukcje, wszyscy czekają, tętno rośnie, kibice schodzą się głodni wrażeń. Każdy czeka, pistolet startowy w górze, pełna koncentracja, za chwilę wjedziemy w trasę, najpierw stoczymy walkę z rywalami, później z techniczną trasą a na końcu z wszechogarniającym zmęczeniem w końcówce wyścigu. Mała Liga XC przeniosła góry i postawiła je bliżej Warszawy. Nie zwalniamy tempa również w nadchodzącym sezonie! A Ty? Podejmiesz ze mną wyzwanie w 2019 roku?